wtorek, 24 lutego 2015

Rozdział 12

~~Louis~~
Siedziałem na metalowej ławce i patrzyłem jak więźniowie chodzą po spacerniaku. Ha, kumple z celi. Nie, to mnie nie bawiło. Byłem zmęczony tym obrazem, tą świadomością, tą rzeczywistością, która mnie otaczała.
Szarość, tęsknota, zdołowanie. To najczęściej czułem. Za każdym razem wybierałem jedno wspomnienie o Alicji i wspominałem je tyle razy, aż było idealne. Tak co dnia. A potem wyobrażałem sobie jak jesteśmy razem, chodzimy po parku, a Thomas biega przed nami. Ile mógł mieć już? Trzy lata? Raczej tak. Nie widziałem go. Nie odpowiadała na prośby wysłane przez Rileya. Nawet tam nie mieszkała. Nie przyszła nigdy na widzenie. Zostawała mi jedynie nadzieja, że wszystko z nimi w porządku. Że niczego im nie brakuje. Przetarłem twarz dłonią. Jeszcze tylko parę miesięcy i wyjdę stąd. Nie wiem wtedy gdzie pójdę, ale chyba nie powinienem się poddawać.
Powinienem walczyć o to, co mi zostało. Popełniłem błędy. Zrozumiałem je. Teraz trzeba było je naprawić. I chyba miałem na to odwagę.
- Ta twoja aktoreczka ma narzeczonego - Styles rzucił mi pod nogi dzisiejszą gazetę, paląc papierosa. Usiadł obok. Wpierdoliłem mu nie raz, ale czasem były dni gdy nawet na to nie miałem chęci. Spojrzałem na okładkę.
Już nie długo - pomyślałem prychając.
- Muszę wyjść, inaczej już dawno bym cię ukatrupił - popatrzyłem na niego kątem oka.
- Mnie? Ja jej nie pierdolę co noc - wypuścił dym z ust i spojrzał na mnie krzywo. - Ale powiem ci, że ja też niedługo wychodzę, przyjacielu. Jeszcze trochę - skierował swój wzrok w stronę moich kumpli.
Nie gadałem z żadnym z nich odkąd tu jestem. Wiem, że to nie żaden z nich, ale jakoś nie mogłem. Czułem się winny. W końcu to ja dowodziłem. Byli w mojej grupie. Słuchali co mówiłem. Pieprzony błąd i wpakowałem nas wszystkich do tego miejsca. Ale dobrze wiem, że Styles się pofatygował aby mnie udupić.
- A, i wiesz, co? - szturchnął mnie. - Mój plan się powiódł. Ja wychodzę wcześniej niż ty. Zostajesz tutaj, nie mogąc nikomu zagwarantować bezpieczeństwa. To będzie bardzo ciekawe - podniósł się, gniotąc gazetę butem.
Dlaczego jemu nie stwierdzili psychicznego urazu? Jak ten idiota, komendant mógł dopuścić do wcześniejszego zwolnienia tego idioty?
Chociaż to nie on miał tę sprawę, tylko prokurator. Kurwa mać. A zakaz zbliżania? Cokolwiek co by ją uchroniło. Wpadłem w szał. Wstałem i ruszyłem szybkim krokiem w jego stronę. Szedł plecami odwróconymi do mnie i na pewno nie słyszał. Pociągnąłem go do tyłu za ramię, a on się odwrócił. Wtedy uderzyłem.
Nie raz. Uderzałem na oślep. Raz za razem coraz mocniej.  Ale mój rywal też po coś chodził na siłownię. Zaczął mi oddawać.
To było najważniejsze. O to chodziło. Bójka nie wpłynie pozytywnie na jego wyjście. Izolatka. Przedłużenie. Cokolwiek. On nie mógł dostać przepustki. Uśmiechnąłem się gdy nas rozdzielali. Liam i Niall kończyli już w tym tygodniu. Nie wiem czy w ogóle popatrzą w stronę dziewczyn, ale zawsze jest nadzieja.
A jak ja wyjdę, to wezmę sprawy w swoje ręce. Tylko to dalej będzie później niż Styles.
~Alicja~
Siedziałam przy stole w salonie i zapisywałam nazwiska na zaproszeniach. Nie bardzo mi się one podobały, ale zgadzałam się z Lucasem. Ważne było co on powiedział. Chciałam jedynie bezpieczeństwa dla siebie i Thomasa. Dzięki temu związkowi miał zagwarantowany dom i przyszłość. To nie była miłość. Przynajmniej nie z mojej strony. Ufałam Luke'owi. Był bardziej jak przyjaciel, chociaż mu tego nie powiedziałam. Było jak było. Ale codziennie w głowie miałam obraz Louisa. 
- Mama! - po schodach zbiegł trzylatek, niosąc kartkę. 
Na pewno znowu coś narysował. Zdolny chłopiec. Poprawiłam lewą, niewładną rękę na stole, a drugą wystawiłam w jego stronę. Wbiegł w moje ramiona, a potem wdrapał się na krzesło.
^^- Kupisz mi pieska? - spytał, pokazując rysunek.
- Pieska? Kochanie to obowiązek.
- Ale ja chcę mieć pieska - blondynek stuknął rączkami o stół.
Był uparty, ale przecież to maluch.
- Nie, Thomas. - pokręciłam głową.
Odwrócił się z miną " jestem obrażony". Zabrał rysunek i zeskoczył na podłogę.
- Wujek Luke mi kupi - powiedział i podreptał do jego gabinetu.
- Thomas nie pozwalam.
Oczywiście. On mnie posłucha. No pewnie. Miałam nadzieję, że chłopak się na to nie zgodzi. Wróciłam do zaproszeń, a Marie postawiła przede mną kubek z ciepłą herbatą. Pracowała tutaj i bardzo mi pomagała. Jedną ręką mało bym zrobiła. Operacja musiała jeszcze poczekać. Poza tym była kosztowna, więc nie chciałam tak wykorzystywać Luke'a.
Marie mnie wspierała chociaż była dużo starsza. Ale nie tylko ona to robiła. Wciąż miałam kontakt z moją przyjaciółką. Chociaż mieszkałyśmy w dwóch innych miastach, daleko położonych od siebie, to często się widywałyśmy. Zwłaszcza dlatego, że Miquel i Tom przyjaźnili się ze sobą.
Gdy wreszcie skończyłam ostanie zaproszenie, ładnie je poskładałam i Schowałam w bezpieczne miejsce.
Zamknęłam szafkę, a potem poszłam na górę do swojej sypialni. Przynajmniej tego nie wymagał. Dzielenia łóżka. I tak najczęściej spałam z synem w pokoju. Lubił mi się gramolić pod kołdrę. Zresztą, ja też wolałam go czuć obok. Przywiązanie.
- Mami - wszedł do środka niosąc Barneya. Białego, dużego misia.
- Jednak wróciłeś? - uniosłam brew.
Wszedł na łóżko i uklęknął, patrząc na mnie dużymi oczami. Potem schował się pod poduszkę.
- Kochanie, muszę wyjść - do pokoju wszedł Luke i pocałował mnie w czoło.
- Jasne - uśmiechnęłam się delikatnie i wróciłam wzrokiem do chłopczyka.
Poczochrał go po włosach, a potem wyszedł. Nie był dużo starszy od Louisa. Może dwa lata. Poznaliśmy się na planie filmu. Luke z zawodu był producentem filmowym. Właśnie...Udało mi się spełnić marzenia i stanąć na deskach teatru. Zagrałam parę razy, a później był wypadek. Najważniejsze, że Tomowi nic się nie stało. Nie przeżyłabym tego. Teraz tylko on mi został.
- Bu! - krzyknął, wychodząc z "ukrycia".
Zaśmiałam się i zaczęłam go łaskotać. Opadł na plecy śmiejąc się.
Później mocno mnie przytulił. Objęłam go ręką.
- Moje słoneczko... - pocałowałam go w policzek, uśmiechając się.
- Gdzie tata? - zapytał cicho.
- Wyjechał. Musiał wyjechać wiesz?
- Tak? Dobrze - mruknął. Zamknęłam oczy. Ciężkie pytanie.
Było mi go szkoda. Był taki mały i niczym nie zasłużył sobie uczucie pustki czy tęsknoty.
Może kiedyś się to zmieni. Przy Luke'u. Ale to nie był Louis.
Już tak dużo czasu upłynęło, a ja nie potrafiłam się odciąć.
Głaskałam małego po włosach. Chyba zasnął. Może powinnam iść na wizytę? Raz?
Przykryłam go i zeszłam do kuchni.
- Jesteś głodna? - zapytała Marie.
- Zrobię sobie tylko herbaty.
Odsunęła się, a ja podeszłam do szafki. Tak. Jutro tam pójdę. Tylko co ja mu powiem? Minęło tyle czasu, dużo się zmieniło.
A może nic nie powiem? Zobaczę, dam zdjęcie i wyjdę. Słowa nie pomogą. Zaufania nie odzyskam. Dlaczego to wszystko musiało się tak skończyć?
Było praktycznie idealnie. Nie skarżyłam się... Dopiero zaczęło się coś prawdziwego.
Musiałam przestać o tym myśleć żeby się nie rozpłakać. Wzięłam kubek i usiadłam na fotelu. Oglądałam film. Dobry sposób na zajmowanie myśli.

20 komentarzy:

  1. Wierzę że Lou z Alicją sobie wszystko wyjaśnią i będzie między nimi dobrze ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Luke i Lucas to dwa inne imiona a ty użyłaś najpierw Lucasowi a potem Luke to bez sensu, ale tak poza tym to rozdział super ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super i zgadzam sie z kolezanka u gory:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :)
    Lou musi w końcu wyjśc, ona nie może wyjśc za maz za innego :/
    Mam nadzieje ze Kath ja jakoś przekona i mam nadzieje ze Styles jej nic nie zrobi .
    Myśle ze dobrze zrobi spotykając się z Tomlinsonem, niech sobie wszystko wyjaśnia :)
    Życze weny i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest uzależniające :D ,dziewczynki wrzucajcie częściej,proszę! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Najlepsze opowiadanie jakie czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieje,że Harry się serio w stosunku do Kath i dziecka.A i oby Louis wyszedł jak najszybciej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mogę oficjalnie powiedzieć albo raczej napisać, że jestem w tym zakochana *-* <33

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawe jak długo Harry będzie taki dobry dla Kath i małego..Oby jak najdłużej :>

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też chce,żeby byli super rodzinką :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurde,to autentycznie maksymalnie wciąga xd

    OdpowiedzUsuń