~Louis~
Weszliśmy do gabinetu ginekologicznego. We trójkę, a dokładnie w piątkę. Alicja uzgodniła z koleżanką, że ta pierwsza pójdzie na badanie, a my będziemy jej towarzyszyć. Dziewczyny lepiej nie było zostawiać samej, kiedy w grudniu próbowała zrobić coś, czego mogła żałować. Jednak sytuacja została opanowana, a wszystko wróciło do normy.Kath, z tego co kojarzę, była w piątym miesiącu ciąży. Alicja w siódmym. Obie to grubaski, które trzeba rozpieszczać. Pracowałem jak pracowałem, ale znajdowałem czas. Owszem, było ciężko, bo baby były uparte i często dawały w kość.
Badanie u obydwu wyszło bardzo dobrze. Dzieciaki były zdrowe i ruchliwe.
Mój syn będzie miał kolegę. Katherina również nosiła pod sercem chłopca. Wziąłem je na obiad do włoskiej restauracji.
Zaczęły rozmawiać, kompletnie mnie ignorując. Świetnie. Jedna pizza to za mało.
Zaraz po powrocie do domu muszę się napić. Koniecznie - pomyślałem
- Kupiłam nową bieliznę - o, to usłyszałem.
- Którą? - spytałem przytomniejąc.
- Co którą? - Alicja na mnie spojrzała uśmiechając się niewinnie.
- Nic - sam odpowiedziałem sobie na pytanie. - Cieszę się, kochanie.
- Spodoba ci się - pocałowała mnie czule.
Miła odmiana - przeszło mi przez myśl. Nie żebym czuł się zaniedbany, ale, że tak powiem, byłem zaniedbany. Miałem zapierdol jak nigdy wcześniej.
Na jedną kobietę jeszcze, jeszcze... Ale dwie to naprawdę dużo. Musiałem być bardzo wyrozumiały i cierpliwy.
Zapłaciłem i poszliśmy do auta. Odwiozłem dziewczyny.
- Muszę coś jeszcze załatwić.
- Jak zwykle - Alicja wywróciła oczami. - Muszę wyjść. Muszę pojechać tam i tam. Tylko nigdy nie wiem, co jest tym czymś.
- Jadę do Horana, kochanie. Zapomniał telefonu - Zaśmiałem się. - Teraz lepiej?
Pokazała na usta, tupiąc noga.
Pocałowałem ją. Gdy weszły do domu, pojechałem. Kłamałem, ale tak było dla niej lepiej.
Nie musiała wszystkiego wiedzieć. Jedynie by się zdenerwowała. Bo o rozstaniu nie mówię. Przekonałbym ją.
Stanąłem pod aresztem. Naprawdę bardzo musiałem się pilnować. Wziąłem głęboki oddech i wysiadłem z auta. Z moim prawnikiem podszedłem do strażników.
Sprawdzili mnie, zabrali telefon, klucze i wszystko metalowe. Teraz siedziałem przy stoliku czekając.
Jeszcze nigdy go nie widziałem. Ale teraz będę miał okazję. Zastanawiałem się, dlaczego Katherina nie zeznała, że ją zgwałcił. Stukałem palcami o blat, myśląc o wszystkim co chciałem mu wygarnąć.
- Louis, tylko bez nerwów - powiedział Riley.
- Nie mam czasu, szybko gościu - jęknąłem.
Pokręcił głową i poklepał mnie po plecach. Stalowe drzwi otworzyły się i dwóch strażników wprowadziło mężczyznę w moim wieku.
Zacisnąłem szczękę ledwo będąc w stanie usiedzieć na miejscu. Moja nienawiść wzrosła. Spojrzał na mnie niechętnie.
Zajął miejsce naprzeciwko mnie.
- Masz zamiar uciec? - spytałem na tyle cicho, że znudzony gliniarz obok nie usłyszał.
- Może - wzruszył ramionami kładąc ręce zakute w kajdanki na stół.
- Nie radzę. - powiedziałem spokojnie. - Tu pożyjesz całe pięć lat, stary.
Pochylił się w moją stronę.
- Posłuchaj, szmaciarzu. Nie wiem kim jesteś i czego chcesz, ale ze mną nie igraj. W każdej chwili możemy się zamienić. - odparł wolno.
- Wystawisz ryj zza kratek, zginiesz. Wybór należy do ciebie. Teraz, jutro, za tydzień, a może za pięć lat. Nie waż się chociażby do nich zbliżyć. Nie pozwolę na to.
- Do nich? - uniósł brew zaciekawiony. - Powiem ci, że popełniłeś teraz faux pas. - roześmiał się.
- Wiem co mówię. Nic przez przypadek. - zapewniłem.
- To powiem ci, że zmotywowałeś mnie do działania. - przyjrzał mi się poważniejąc. - Przyjdzie twój dzień.
- Stanę nad twoim grobem i splunę. Skrzywdziłeś ją, a to zdecydowanie nie było mądre. Co ona ci zrobiła?
- Och, nic. Ja ją uszczęśliwiłem i będę to robić, gdy wyjdę. Wywieziesz ją na koniec świata? Znajdę. - syknął przez zęby.
- Nie tkniesz jej - warknąłem.
Pokiwał tylko głową. Jeszcze nigdy nie byłem tak zdenerwowany. Myślałem, że rzucę się na niego i rozszarpię.
- Kojarzysz, prawda? - podsunąłem mu zdjęcie jego siostry.
- Wiesz, przyjacielu, coś za coś. Ty skrzywdzisz ją, ja kogoś innego. Tak chcesz pogrywać? Katherina - westchnął mówiąc to imię - Moja piękna, należy do mnie. Z tego co powiedziałeś, jest w ciąży. Zawsze chciałem zostać ojcem.
- Dziewięć. Tyle śladów miała Katherina i tyle będzie miała ona. Oberwie za wszystko. Wywieziesz na koniec świata? Znajdę. Dziecko? Jedno uderzenie je zabije. Nie pobawisz się zbyt długo.
- Ale ty też masz coś dla siebie cennego, prawda? - przekrzywił głowę. - Dalej chcesz się licytować?
- Zajebię cie. Choćby to miała być ostatnia rzecz jaką zrobię. - wstałem i zmierzyłem do wyjścia; w ostatniej chwili odwróciłem się i napadłem na niego z pięściami.
Strażnicy raptownie weszli między nas i rozdzielili. Riley złapał moje ramiona, odwracając mnie do wyjścia. Wyszedłem, klnąc pod nosem.
Otarłem krwawiącą wargę i nastawiłem palce krzywiąc się. Naprawdę nie wiele potrzebowałem, żeby ponownie wybuchnąć. Świeże powietrze mało pomogło. Bylem wściekły. Po co ja tam szedłem? Dla nerwów? Wróciłem do domu na nogach. Trzy godziny, ale doszedłem. Przynajmniej ochłonąłem. Było już dosyć późno. Kath pewnie spała, a w sypialni paliła się lampka.
Modliłem się żeby mała już spała. Tylko tyle, kurwa, nic więcej.
I pewnie tak było. Nie chciałem, żeby zobaczyła mnie w takim stanie. Musiałem zasnąć i jutro obudzić się w lepszym stanie. Alicja leżała na łóżku w poprzek w mojej bluzie i spała.
Przynajmniej raz mi się poszczęściło. Wziąłem szybki prysznic i ubrałem dresy. Usiadłem na skraju łóżka i dotknąłem policzka dziewczyny. Włożyłem ręce pod jej talię i poprawiłem ją, kładąc normalnie.
Nie obudziła się, tylko przytuliła do poduszki. Położyłem się obok. Zasnąłem, czując pod ręką ruchy syna.
Rano tak strasznie nie chciałem wstawać, że budzik wylądował na ścianie.
- Louis? - usłyszałem zdziwiony głos.
Ktoś głaskał moje policzki.
- Daj mi spać - odwróciłem się do niej plecami.
- Ale miałeś jakieś spotkania mieć - przypomniała spokojnie.- I następnym razem nie kłam, kochanie. - dodała zostawiając mnie samego.
- Kurwa... - walnąłem w poduszkę obok i wstałem. Nie chciałem się z nią kłócić.
Humoru to ja z rana nie miałem dobrego. A jak tylko pomyślałem o sześciu literach składających się w nazwisko "Styles", trafiał mnie szlag. Wyszedłem z pokoju. Akurat Katherina wracała w ręczniku do sypialni. Na jej plecach właśnie było owe nazwisko.
W jednym momencie przycisnąłem ją do ściany, patrząc w oczy.
- Ty...
Nagle zapomniałem co chciałem jej powiedzieć.
- Tak, Louis? - spojrzała na mnie zaskoczona. - Czemu na mnie napadasz?
- Będę cię chronił. Wiesz to, prawda?
- Jestem ci wdzięczna, ale macie swoją rodzinę - pokiwała głową. - Tym się zajmij. Musisz być w końcu szczery i odpowiedzialny.Nie rób z siebie bohatera. Zabijesz jego, a wtedy ci nie daruję.
- Chcę pomóc, ale do kurwy nie jestem cudotwórcą. Błagam pomóż... To wszystko - pocałowałem ją w czoło i zszedłem do kuchni.
Od razu dostałem talerz w ręce. Potem kubek z kawą. Ładnie pachniało. Odstawiłem to wszystko na stół i pociągnąłem dziewczynę na kolana.
- Jesteś zła?
- Tak, jestem zła.
- Przepraszam, że skłamałem, ale to było ważne.
Wzruszyła ramionami, jeżdżąc palcami po stole.
- Ty mnie masz za głupią, tak? Naiwna, głupiutka, siedzi w domu albo chodzi na zakupy. Mi się nic nie mówi.
- Nie, to nie tak. Po prostu... Za dużo ostatnio na mnie spadło i nie do końca sobie radzę
- No przecież chcę ci pomóc - popatrzyła na mnie.
- Wiem. Zawaliłem.
Oparła głowę o moje ramię. Westchnęła cicho. - Chciałabym, żebyśmy wszystko przetrwali.
- Tak będzie. On wszystko naprawi - położyłem dłoń na jej brzuchu.
Pocałowała mój policzek, a swoją dłoń położyła na mojej.
- Kocham was.
- To zjedz śniadanie. - uśmiechnęła się do mnie i wstała.
Zjadłem, a potem zająłem się swoją zabawką w garażu.
~Katherina~
Wróciłam do swojego mieszkania, kiedy było coraz bliżej terminu. Nie mogłam tam mieszkać. Musieli mieć przestrzeń. Zwłaszcza, że Thomas niedługo przyjdzie na świat. Za jakieś dwa miesiące, ale niedługo.Troy mnie pilnował. Nie pozwalałam mu się zbliżać, ale miałam zaufanie.
Trochę posprzątałam i ogarnęłam rzeczy. Naprawdę czułam się znacznie lepiej.
Nie mogłam uchodzić za wariatkę. W końcu zostanę mamą, a to nauczy mnie odpowiedzialności.
Louis kupił mi wszystko czego będę potrzebować.
- Jak wniesiesz tu jeszcze jedno pudełko, to wyleci z tobą przez okno - prośbą nie działało, to groźba dobra. Staliśmy w holu we trójkę.
- To tylko niezbędniki.
- Mówisz tak po raz setny. Ala, powiedz mu coś.
- Coś. Już - powiedział za nią.
Pokręciłam głową i wypuściłam ich do salonu. Zacznę pracować to oddam. Wyszli dopiero późnym wieczorem. Trochę zmęczona poszłam wziąć kąpiel.
Zanurzona w wodzie patrzyłam na brzuch. Coraz większy. Nie dam skrzywdzić swojego syna.
- Co tam, mały? Dobrze ci tam? - mówiłam do malucha.
Na pewno tak. Odpowiedział mi. Czułam kopnięcie. Uśmiechnęłam się pod nosem. Fajnie czuć swoje dziecko. Obiecałam sobie, że będę najlepszą mamą na ziemi. Przeszłość to przeszłość, ale mój syn był teraźniejszością. I tylko on pozwoli mi być kimś normalnym. Cieszyłam się, że mam tak oddanych przyjaciół. Zawsze, kiedy potrzeba, oni są. Nie chciałam, aby to działało w jedną stronę. Ja też w każdej sytuacji byłam dla nich. Zresztą, często wysłuchiwałam Lou, kiedy Ala dawała mu popalić. Zawsze mnie to bawiło. Ale tak naprawdę, to kochany facet. A ona była prawdziwą szczęściarą.
Emocjonujący rozdział ♥
OdpowiedzUsuńZgadzam się z anonimem :)
OdpowiedzUsuńNiezła dawka emocji...
Harry to powinien dostać za darmola wycieczke do wariatkowa bo chyba dalej bd taki jak jest ;/
Ściskam
You Belong With Me
Super :* kocham :*
OdpowiedzUsuńJejku super czekam na nn . Xx
OdpowiedzUsuńgenialny <3
OdpowiedzUsuńUhohohoho :)
OdpowiedzUsuńSuper :)
Super rozdzial :)
OdpowiedzUsuńNa prawde niezly rozdzial :*
Super ^^
OdpowiedzUsuńHarry jest tak psychiczny...myślę, że przydałby mu się pobyt w pokoju bez klamek ;)Rozdział świetny !! Czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńJeju, to jest świetne! ^^
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego, oby jak najszybciej ♥♥♥
Świetny! Jejku dwóch chłopaków :D o ja! To będzie wesoło! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!
Buziaki :*
A.
Cudowny *-*
OdpowiedzUsuńAwwwwww piękności ♥
OdpowiedzUsuńCudnyyy..*,*
OdpowiedzUsuńJeju kiedy następny rozdział! :( ♥♥
OdpowiedzUsuń